Panienka siedziała w kuchni i zagniatała ciasto.
-O! będą ciasteczka! Super! - pomyślałem i wskoczyłem Klementynce na kolana.
Siedziałem i obserwowałem jak moja pani rozwałkowuje ciasto i wykrawa z niego różne wzorki. Korzystając z chwili nieobecności Panienki, postanowiłem spróbować wytworu.
-Fuuuuj! Jakie to niedobre, takie słone, bleee...- fuknąłem i od razu pobiegłem do miseczki z wodą
Klementynka przyszła i zaczęła wkładać te okropne ciastka do piekarnika.
-Muszę jej uświadomić, że one są okropne i nie do zjedzenia - pomyślałem i zacząłem przeraźliwie miałczeć.
Jednak Panienka w ogóle nie zwracała uwagi na mnie, więc postanowiłem zaczaić się w kącie i zobaczyć jej reakcję gdy spróbuje tego okropieństwa. Mijały godziny a Klementynka nawet nie wzięła kawałeczka do ust. Znudziło mi się siedzenie w kuchni, więc poszedłem spać. Gdy mój sen dobiegł końca, ujrzałem Panienkę smarującą ciastka klejem.
-Co tu jest grane? - miałknąłem zdezorientowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz