Kolczyki nie czarne owce

Pewnego ponurego dnia uciąłem sobie bardzo długą drzemkę. Gdy się obudziłem Klementyny nie było przy mnie. Spragniony uczucia pazurków na grzbiecie, poszedłem jej szukać. Wślizgnąłem się przez uchylone drzwi do pracowni, patrzę, siedzi.

- Ciekawe kiedy mnie zauważy - miałknąłem żałośnie przechadzając się po pokoju.
- O jesteś Kocie! - krzyknęła i przejechała mi po grzbiecie... jak ja to kocham - przeglądając dzisiaj internet trafiłam na handmandowe wyzwania, może warto wziąć udział, co myślisz? Wprawdzie lubię biały kolor i często go wykorzystuję, ale połączenie tego koloru z szarym bądź beżowym zupełnie mi nie leży, ale cóż, może coś wymodeluję.
- Życie jest zbyt krótkie, drap mocniej - mruknąłem.
- Zrobiłabym kolczyki z modeliny, ale nie mam białej, może coś innego wymyślę - powiedziała i zabrała się do pracy a ja wskoczyłem na mój ulubiony fotel i zacząłem czyścić miękkie i lśniące futerko.
Po pewnym czasie Panienka ukończyła prace, kolczyki. Zrobiła je z modeliny i bliżej mi nieznanej masy plastycznej, dzięki której uzyskała niecodzienny wygląd wełny. Tą masę odkryła zupełnie przypadkowo. Ach... ta moja Pani, lubi robić coś użytecznego ze śmieci. Po chwili wyrobiłem sobie własne zdanie na temat tego tworu.
- Białe owce? Wolę czarne... Lepiej chodź do kuchni i daj mi jeść - zeskoczyłem z fotela i udałem się do mojej świątyni.