Dzisiaj Powstało coś zupełnie innego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Nawet mi się podoba, trochę przypomina Panienkę. Tak coś czuję, że to będzie jedna z nielicznych ozdób świątecznych w naszym domu. Panna do wykonania użyła łańcucha, który bardzo fajnie brzęczy i można się nim pobawić, ćwieków kujących pyszczek, gwoździ, którymi nie mogę się pobawić, skórzanej kokardki, która idealnie wkomponowuje się w moje futerko i czarnego śliskiego materiału, który łatwo zaciągnąć pazurkiem.
Na szczęście produkowanie tego cuda nie zajęło zbyt dużo czasu.
- weź mnie na ręce, no podrap, podrap, podrap troszeczkę - mruczałem ocierając się o nogi Panienki.
- Chodź kotku - wzięła mnie na ręce i zaczęła przytulać.
Jak ja to kocham, na szczęście nie musiałem długo błagać o odrobinę czułości, w końcu jestem kotem, a Klementynka kotki wręcz uwielbia i nie może się im oprzeć. Może nieładnie tak wykorzystywać jej słabości, ale mnie też coś od życia się należy.
- A teraz dawaj kiełbaskę - zeskoczyłem z kolan i pobiegłem do lodówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz