Krokusy

Cały dzisiejszy dzień spędziłem na obserwowaniu ptaków. Trochę mi się nudziło, ponieważ Panienki prawie cały dzień nie było w domu. Gdy tylko otworzyła drzwi wdzięcznie podbiegłem do niej i zacząłem się łasić. Od razu wzięła mnie na ręce i zaczęła głaskać. Jak ja to kocham.

- Dzisiaj kocie robię krokusy z bibuły na wyzwanie kwiatowe, dużo pracy mnie czeka - powiedziała idąc do pracowni.
- Kwiaty? Też będą tak ładnie pachnieć jak prawdziwe? - miałknąłem i usiadłem w najwyższym punkcie pokoju.
Rozejrzałem się i ujrzałem mnóstwo kolorowej bibuły. Panienka siedziała przy stole przez kilka godzin, zdążyłem uciąć trzy drzemki. Gdy Klementynka na chwilę odeszła od pracy i wyszła, postanowiłem bliżej przyjrzeć się tym tworom. Ziewnąłem i dostojnym krokiem ruszyłem w stronę kolorów. Ugryzłem jednego i mój język stał się niebieski.
- Oby tylko Panienka nie zauważyła - pomyślałem i szybko uciekłem na podwórko.