W tak piękną pogodę postanowiłem wyjść do ogrodu i powygrzewać się na słońcu. Położyłem swoje ciałko na trawie i zacząłem nasłuchiwać otaczające mnie dźwięki. Po krótkiej chwili zasnąłem. Nagle zerwałem się na równe łapy, słysząc pewien znajomy odgłos. Przyczaiłem się i zacząłem uważnie obserwować. Wtem moje zielone oczy zobaczyły myszkę.
-Mmmm tłuściutka, smaczniutka - Pomyślałem.
Odczekałem chwilę i skoczyłem. Już była moja.
Postanowiłem zanieść ją dla Klementyny w podziękowaniu za to wszystko, czym obdarowała mnie na dzień kota. Stanąłem przed Panienką z moją zdobyczą w pyszczku.
-Kocie! Coś ty mi przyniósł do domu?! Uciekaj - Krzyknęła
-Pff... Nie to nie, sam ją zjem - odwróciłem się i poszedłem skonsumować pyszną myszkę.
Gdy wróciłem, Panienka siedziała przed biurkiem i coś robiła. Postanowiłem przyjrzeć się temu bliżej. Wskoczyłem na kolana i obserwowałem uważnie. Klementynka szyła małą materiałową buźkę z agrafką z tyłu. Stworka umieściła na torebce, wśród naszywek, wszystko bardzo ładnie się komponuje i wygląda jak jedna wielka kocia zabawka.
Oryginalna przypinka :) takiej jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńJaki cudowny! Pasowałby do mojej torebki :)
OdpowiedzUsuń