Dzisiaj znowu zapomniałem, że mój ogon porusza się za mną z tą sama szybkością. Nie wiem co w tym takiego zabawnego, wam ludziom nigdy nie zdarzyło się o czymś zapomnieć? Klementynka przez dłuższy czas nie mogła opanować śmiechu a ja stałem jak głupi i się na nią patrzyłem.
Po tym wszystkim panienka zabrała mnie do pracowni, usiadła przed biurkiem i wzięła się do pracy. Wyjęła dużo koralików oraz druciki, które starannie, jeden po drugim, skręcała. Następnie wszystko poskładała i wyszły bardzo ciekawe kolczyki. Przyglądałem się uważnie całemu procesowi twórczemu i zauważyłem, że to bardzo ciężka praca. Klementynka miała całe czerwone palce od skręcania tych drutów. Postanowiłem liznąć ją moim szorstkim językiem. Panienka popatrzyła i uśmiechnęła się.
- Koniec pracy na dzisiaj, idę na strzelnicę - Odpowiedziała.
- Wychodzisz? Mam wolna chatę? - miałknałem uradowany.
Klementynka ubrała się i wyszła a ja postanowiłem wykorzystać ten czas należycie. Dobranoc...
Takich to ja jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńTakie wesołe i niesforne;)
OdpowiedzUsuńTaki był zamysł :)
Usuń